en

Słownik
polskiej bajki ludowejred. Violetta Wróblewska

ISBN 978-83-231-4473-1

Mazurzy

W bajce ludowej określenie odnoszące się przede wszystkim do mieszkańców Mazowsza; mimo że obecnie dotyczy ludności zamieszkującej obszar Mazur, to do XIX w. oznaczało wyłącznie Mazowszan. Sama nazwa Mazury jako pojęcie geograficzne ma źródła w XV-wiecznej kolonizacji Prus Książęcych przez osadników przybywających z Mazowsza (Achremczyk 2010, s. 158-263). Ziemie przez nich zasiedlone w Polsce nazywano Mazowszem Pruskim lub Mazurami Pruskimi (Naruszewicz-Duchlińska 2017, s. 5), a w Niemczech Masuren lub Masuernland (Sukertowa 2015, s. 27). Nazwa Mazury jako określenie tego obszaru i zamieszkującej go ludności polskojęzycznej zaczęła funkcjonować dopiero w XIX w. (Kruk 2003, s. 103). Ze względu na swoje pierwotne znaczenie najpierw przyjęła się w odniesieniu do krainy, a później do jej mieszkańców (Nitsch 1925, s. 133), których jeszcze w drugiej połowie XX w. dla odróżnienia od mieszkańców Mazowsza nazywano Mazurami pruskimi (Martuszewski 1974, s. 5).

Mazurzy są przede wszystkim → bohaterami kawałów i anegdot oznaczonych jako T 1349 „Żarty z Mazurów”. Pojawiają się również w realizacjach innych wątków o → głupich → sąsiadach jako grupa etnograficzna, w której obrazie kumulują się wszelkie możliwe przywary ludzkie. W roli bohaterów satyry literackiej Mazurzy pojawili się już w XV w. (Krzyżanowski 1965, s. 224) i aż do XIX stulecia pozostali częstym jej tematem (Krzyżanowski 1977, s. 33). Prawdopodobnie równie dużą popularnością cieszyli się jako protagoniści ludowych humoresek, jednak do II połowy XIX w., kiedy zaczęto spisywać teksty chłopskie, pamięć o pogardzanych Mazurach przechował głównie folklor ukraiński, białoruski i małopolski, tj. twórczość ustna grup, które z racji bliskiego sąsiedztwa dłużej mogły pielęgnować niechęć do mieszkańców Mazowsza (Podziewska 2010, s. 93).

Na pierwszy plan w bajkowym portrecie Mazura wysuwa się typowa dla stereotypowego ujęcia sąsiadów głupota, przejawiająca się nieznajomością otaczającego świata i postępowaniem wbrew prawom logiki. W → bajce komicznej typu T 1323 „Wiatrak poczytany za krzyż” młody Mazur po raz pierwszy w życiu idzie do → świątyni, gdzie ma się wyspowiadać. → Matka udziela mu cennych wskazówek: „[…] kościół leży za rzeką na pagórku, idzie się do niego po schodach, ksiądz zaś chodzi biało ubrany” (Siewiński 1903, s. 70). Chłopak, zobaczywszy wiatrak, uznaje go za świątynię, bowiem dziwny budynek stoi za rzeką i wchodzi się do niego po schodach, a → młynarza poczytuje za → duchownego, ponieważ nosi białe ubranie. Wyznawszy młynarzowi swoje grzechy, Mazur zostaje obity, jednak do końca żywi przekonanie, że odbył spowiedź u kapłana. Natomiast w realizacji wątku T 1232 „Pies wzięty za króla” Mazur, widząc łeb → psa wystający przez okno przejeżdżającej karety, bierze → zwierzę za biskupa lub posła, dziwiąc się: „Miły Boze! jaki tes to ten poseł? właśnie jak pies” (Barącz 1886, s. 135). Narracje ilustrują bezmyślność bohaterów. Śmieszyć musiał sam fakt, że Mazur nigdy nie widział kościoła albo posła, toteż ludowe humoreski przedstawiają go jako → mężczyznę, „co raz ṷ życiu był ṷ kościele, a dwa we młynie” (Federowski 1903, s. 198).

Oprócz niedostatków intelektualnych powodem do drwin z Mazurów była ich mowa (Łysiak 1986, s. 198), a właściwie jej cecha, którą od nazwy grupy nazywa się mazurzeniem. To zjawisko fonetyczne, przejawiające się wymową „cepek” zamiast „czepek” czy „zycie” zamiast „życie”, stało się powodem licznych żartów. Wielkopolanie twierdzili, że rozpoznawali Mazurów „po tym mazurskim pisku nosowym” (Kolberg 1963 (1875), s. 55). Z tego względu liczne narracje zebrane w grupie T 1349 traktują o zabawnych sytuacjach sprowokowanych odmienną wymową. Jedna z nich przedstawia rozmowę → ojca i syna wiozących kaszę lub zboże do miasta. Kiedy chłopiec zauważa, że z worka sypie się ziarno, alarmuje rodzica:

– Tatulu zatrzymajcie konie, bo prusy [prószy – przyp. E.W.]…
– Głupstwa plecies, – zawołał ojciec zniecierpliwiony, – Prusy już przejechalim dawno, – i pognał konie lepiej. […]
Ale syn, widząc, że w worku robią się pustki, zawołał już z całej siły:
– Tatulu, a zatrzymajcie wóz, bo całkiem wsytko z worka się wyprusy!
Ojciec zatrzymał wóz, a obejrzawszy się, za głowę się złapał, bo zobaczył już prawie pusty worek.
– A cemuś ni wceśniej o tem nie poziedział! – zawołał na wystraszonego chłopaka
– Toć ojce muziołem, ze prusy… (Chętnik 1939, s. 194).

W innej anegdocie Mazur gubi worek z → pożywieniem i pyta przejeżdżającego drogą Rusina, czy może znalazł: „worecek, a w worecku torbeckę, a w torbecce bajdeckę jak wołowa mordecka, a z wierzchu poświstacem zawiązaną? Rusin mu odpowiada: ja najszow miszok, a w seredeni buła torbena, a w torbeni kawałok chliba, z werhu batohom buło zawiezane” (T 1349; Barącz 1886, s. 135). Mazur, nie rozumiejąc mowy napotkanego człowieka, dochodzi w końcu do wniosku, że to nie jego zgubę znalazł podróżny i – podobnie jak w poprzedniej narracji – z powodu nieporozumienia ponosi stratę.

W polskim folklorze przypisywano Mazurom także → biedę oraz wynikające z niej skąpstwo. Opowiadano, jak Mazur zaprosiwszy do siebie Rusina częstuje go kolejnymi potrawami, gdy jednak słyszy słowa podziękowania, zabiera półmiski ze stołu, wskutek czego gość wychodzi głodny. Rusin, pragnąc podobnie ugościć Mazura, stawia na stole kolejne dania, jednak w przeciwieństwie do Rusina, Mazur nie dziękuje za przyniesione jadło i nie czeka na zaproszenie do posiłku, ale zjada wszystko po kolei, pozbawiając gospodarza zapasów (T 1349; Siewiński 1903, s. 72). Odnotowano także humoreski, w któych Mazur żałuje → pieniędzy na pogrzeb ojca i rezygnuje z jego pochówku, przedkładając dobra doczesne nad obowiązek wobec → zmarłego (T 1349; Federowski 1903, s. 197), albo obraża się na Pana → Boga, ponieważ nie obrodziła mu pszenica. Każe więc upiec żonie pszenny placek i kładzie go pod ołtarzem, wyrzucając przy tym: „Na Tobie Boze ofiare: jakiego dyabła stworyłeś, takiego i màs” (T 1349; Federowski 1897, s. 234). Następnie udaje się do → karczmy, co zdaje się sugerować odbiorcy, że jego sytuacja materialna nie była wcale tak zła. W innej anegdocie wójt mazowieckiej wsi namawia mieszkańców, by nie żałowali datków na zrujnowany kościół i sam obiecuje hojnie obdarować świątynię. Okazuje się, że ofiarowuje jedynie patyk z blaszanym uszkiem i wyrytą inskrypcją: „Ja Matijos za własny gros, sprawiłem do kościoła gasino, roku Pańskiego 1826” (T 1349; Barącz 1886, s. 33).

Postępek bajkowego sołtysa rzuca światło na inną przywarę, którą przypisywano Mazurom, mianowicie pychę i przeświadczenie o własnej wyższości. W oczach ludu mieli odznaczać się nią mazowieccy zubożali szlachcice (tzw. szlachta chodaczkowa), którzy zamożnością i sposobem życia nie różnili się od chłopstwa, co nie przeszkadzało im manifestować herbowego pochodzenia. Już w XVII-wiecznych intermediach przypisywano im słowa: „Ojciec mój był pan Dzbański Comes de Wątory, gdzie jeden tylko kmiotek, a trzy wielkie dwory” (Bystroń 1935, s. 200). Podobnie mazowiecką szlachtę zaściankową przedstawiają ludowe dialogi komiczne, obnażające jej pretensjonalność i zawyżone mniemanie o sobie:

– A dzie matka?
– Jaka matka? – pani?
– Tak.
– Za miska kapusty poszła żydom chusty myć.
– A dzie ojciec?
– Jaki ojciec? – pan?
– Tak.
– Poszed gnój ze świnińca wozić.
– A dzie brat?
– Jaki brat? – panicz?
– Tak.
– Zdarył sie przypadek, wyrwał wilk kobyli zadek, poszed skóre łępić.
– A dzież siostra?
– Jaka siostra? – panienka?
– A tak.
– Trzyma kobyła za ręka! (T 1349; Federowski 1903, 169-170).

W katalogu mazurskich wad znajdują się również porywczość i skłonność do bitki oraz pijaństwo. Jedna z anegot mówi o Mazurze, który, obserwując z ukrycia bójkę, opuszcza kryjówkę, by przyłączyć się do bijących się i wpada w ręce policji (Federowski 1903, s. 198). Ośmieszano również mazurską skłonność do prowokowania bijatyk i łatwość wyszukiwania pretekstu do rękoczynów. W jednej z anegdot mowa o tym, jak dwaj Mazurzy upili się w karczmie i zaczęli sprzeczać się o to, czyj ojciec jeździł wierzchem na ojcu rozmówcy, „[…] bo wièdamo mazùr biez bitwỳ nie abỳdziećsie” (T 1349; Federowski 1903, s. 294). Cechy te, w połączeniu z powierzchowną religijnością, ujawniły się w bajce o napadzie na chłopa wracającego z jarmarku. Mazurzy zamordowali i okradli nieszczęśnika, zdobywając pieniądze i jedzenie. „Pieniądzmi się podzielili, wódkę wypili, ale zakąsili tylko chlebem, a kiełbasy nie tknęli, mówiąc: […] Dziś post święty, piątek, grzech byłoby dziś jeść mięso” (T 1349; Siewiński 1906, s. 258).

Folklor tłumaczy trudny charakter Mazurów ich pochodzeniem, które wykłada ludowa genealogia mieszkańców Mazowsza. Mieli się oni wykluć z → jaja zniesionego przez sowę i wysiadywanego kolejno przez srokę, wołu, → wilka i → diabła, dlatego „[…] kazdy Mazur szpetny jest jak Sowa, szczebietliwy albo pietliwy jak Sroka, leniwy jak Woł, obzarty jak Wilk, a zły jak djabeł. U tego Mazura Mamką był gąsior i Swinia; dla tego Mazurowie, gdy mówią, jak gęsi kszykają, a uparci, jak Swinie” (Krček 1900, s. 299-300). Na zwierzęce pochodzenie tej grupy etnicznej miało wskazywać także sleporództwo, „[…] bo jak się Mazur urodzi, to przez dziewięć dni nie widzi, przez ten czas trzyma go matka pod makutrą” (T 1349; Siewiński 1903, s. 70). Wyobrażenia o zwierzęcym pochodzeniu Mazurów uzasadniały wykluczenie ich nie tylko z obrębu własnej grupy, ale wręcz poza wspólnotę ludzką, co stanowiło o ich przynależności do obcych.

Skumulowanie negatywnych cech przypisywanych tradycyjnie sąsiadom w bajkowym obrazie Mazura wynika z historycznej odmienności Mazowsza na tle Wielkopolski i Małopolski tworzących trzon dawnej Rzeczypospolitej. Mazowsze scaliło się z Koroną dopiero w XV w., a niemal do końca następnego stulecia zachowało odrębność prawną. Znacznie dłużej natomiast utrzymywały się różnice obyczajowe, gospodarcze i społeczne, które dały impuls do obśmiewania dziwacznych sąsiadów. Odmienna mowa, mniejsza zamożność wynikająca z niższej jakości gleb mazowieckich i rozdrobnienia gospodarstw, brak ważnych rodów magnackich i przewaga biednej szlachty zagonowej uczyniły z Mazurów przedmiot wielu anegdot i komicznych konceptów, które obecne były w literaturze pięknej przez kilka wieków (Krzyżanowski 1975, s. 139-140). Wiele ludowych wariantów czerpało ze staropolskiej facecjonistyki i literatury sowizdrzalskiej, dlatego podobne opowieści spotykamy zarówno w folklorze, jak i u Wacława Potockiego w Ogrodzie fraszek czy w Pamiętnikach Jana Chryzostoma Paska, a nawet w zachodnioeuropejskich zbiorach humoresek (Krzyżanowski 1977, s. 167). Od XVIII w. popularnośc żartów z Mazurów zacząła słabnąć w wyniku umocnienia się pozycji Mazowsza jako centralnej dzielnicy kraju. Obecnie pozostają one wpisane w dziedzinę historii folkloru i literatury pięknej.

Bibliografia

Źródła: Barącz S., Bajki, fraszki, podania, przysłowia i pieśni na Rusi, 1886; Chętnik A., Mazurskim szlakiem, 1939; Federowski M., Lud białoruski na Rusi Litewskiej, t. 1, 1897; t. 3, 1903; Kolberg O., DW, t. 9, cz. 1, 1963 (1875); Krček F., Kpiny z Mazurów, „Lud” 1900, t. 6; Siewiński A., Bajki, legendy i podania ludowe zebrane w powiecie sokalskim, „Lud” 1903, t. 9; Siewiński A., Opowiadania ludu w powiecie sokalskim i buczackim, „Lud” 1906, t. 12.

Opracowania: Achremczyk S., Historia Warmii i Mazur, t. 1, 2010; Bystroń J.S., Megalomania narodowa, 1935; Kruk E., Warmia i Mazury, 2003;Krzyżanowski J., Mazur w satyrze ludowej, [w:] SFP, 1965; Krzyżanowski J., Paralele. Studia porównawcze z pogranicza folkloru i literatury, 1977; Krzyżanowski J., Mądrej głowie dość dwie słowie, t. II, 1975; Łysiak W., Chojno o jego mieszkańcy w opiniach sąsiadów, „Lud” 1986, t. 70; Martyszewski E., Polscy i niepolscy Prusacy. Szkice z historii Mazur i Warmii, 1974; Nitsch K., Granice państwa a granice języka polskiego, „Język Polski” 1925, nr 5; Podziewska L., Ludowe opowiadania komiczne. Poetyka i antropologia, 2010; Sukertowa E., Mazurzy w Prusach Wschodnich, 2015.

Netografia

Naruszewicz-Duchlińska A., Nazewnictwo na Warmii i Mazurach,
http://www.academia.edu/1896365/Nazewnictwo_na_Warmii_i_Mazurach, [dostęp: 04.02.2017].

Elwira Wilczyńska