W bajce ludowej postać uosabiająca negatywnie waloryzowaną obcość, która budzić mogła szereg emocji – od trwogi po pogardę, w zależności od kontekstu, w jakim się pojawiała. Niemiec stanowi niejako prototyp → obcego, człowieka pochodzącego spoza znanego przedstawicielom grupy własnej orbis interior i jako taki wiązany jest z siłami demonicznymi w opozycji do boskich, ze światem na opak w opozycji do świata oswojonego oraz chaosem w opozycji do Kosmosu. Postać kumuluje w sobie wszystkie cechy, które są zaprzeczeniem lub odwrotnością tego, co dobrze znane i uważane za zgodne z normą (społeczną, obyczajową, biologiczną), bowiem mówi w niezrozumiałym języku (etymologię słowa „Niemiec” wywodzi się od „niemy”), dziwacznie wygląda, inaczej się zachowuje, wyznaje odmienną religię.
Niemiec występuje w wielu wątkach i wariantach bajkowych oraz w różnych konwencjach gatunkowych, nie należy jednak do bohaterów szczególnie popularnych, co wiązać należy z faktem, że polscy chłopi mieli ograniczony kontakt z przedstawicielami tej nacji. Postać Niemca pojawia się w wielu bajkach na terenie całej Polski jako wcielenie → diabła (np. T 480C „Dwie siostry i diabeł”, T 3045 „Wyprawa na sabat”), innowierca wyznający naukę Marcina Lutra (T 479 „Dziewczyna wychodzi za diabła”, T 1788 „Nabożeństwo niemieckie”) lub czarownik (T 3120 „Charakternik”, T 6515 „Niemiec na smoku”). W regionach zamieszkiwanych przez osadników niemieckich, gdzie chłopi na co dzień mieli styczność z ludnością niemieckojęzyczną, odnotowano także anegdoty w zabawnej formie eksponujące różnice kulturowe między przedstawicielami obu nacji (T 1628 „Urlopnik i grabie, T 1687A „Powiedzenia niemieckie”, T 1687B „Gadki o Niemcu”) oraz opowieści o niegodziwości niemieckich panów (T 1858 „Pan i chłopi pańszczyźniani”).
Od XVI w. w wyobrażeniach ludowych w całej Europie diabeł zaczyna nosić strój narodowy, na ziemiach polskich jest to strój niemiecki. Na gruncie rodzimym jest to jedyny przypadek identyfikacji czarta jako reprezentanta konkretnej grupy etnicznej. Wprawdzie w większości bajek i podań narodowość biesa nie jest dookreślana, jeśli jednak pojawiają się jakieś specyficzne atrybuty, to wskazują jednoznacznie na jego niemieckie pochodzenie:
Niemcy są także jedyną grupą etniczną, której nazwa stanowi w bajkach ludowych synonim dla słowa „diabeł”: „[…] otwierają się drzwi z trzaskiem i wpadają niemczyki na stopach kurzych, niedźwiedzich, z ogonami i rogami; najstarszy z diabłów zbliża się i prosi ją do tańca” (Karłowicz 1888, s. 22); „Każdego razu, kto tylko przechodził mimo góry Dżura, postrzegał tam Niemczyka w kusym fraczku przeskakującego z drzewa na drzewo Wszyscy tę górę omijali ze strachem” (Siemieński 1975, s. 211). Nie jest to tylko nawyk językowy, ale wyraz głębokiego przeświadczenia o niemieckości czarta, który w wyobrażeniach ludu nie tylko występował w niemieckim stroju, ale też mówił po niemiecku:
Ponadto siedzibę Lucyfera, najwyższego z szatanów, stanowił według powszechnych wierzeń Berlin lub bliżej nieokreślone niemieckie miasto.
Przekonanie o germańskim pochodzeniu czarta zrodziło się najprawdopodobniej w ramach kultury szlacheckiej, a rozprzestrzeniło się w XVI w. wraz z wybuchem reformacji, Niemiec za pośrednictwem wędrownych kaznodziejów i druków ulotnych. Reformacja i kontrreformacja przyczyniły się do wzmożenia procesu polaryzacji językowo-wyznaniowej pomiędzy Polakami i Niemcami, prowadząc do skrystalizowania się stereotypu Polaka-katolika i przeciwstawianego mu stereotypu Niemca-luteranina.
Z wyrażanym w bajkach przekonaniem o teutońskim pochodzeniu czarta wiąże się szereg narracji o Marcinie Lutrze jako synu diabła oraz wyznawcach luteranizmu jako czcicielach mocy piekielnych. W zachowanych przekazach, będących odmianami wątku T 479 „Dziewczyna wychodzi za diabła”, zbuntowany augustianin jawi się jako przeciwieństwo → Jezusa, podobnie jak Chrystus został poczęty w sposób niezwykły, jednak nie przez → Boga, a przez szatana, a jego → matką nie była niewiasta piękna, cnotliwa i uboga, ale stara panna, której mimo znacznego majątku nie chciał żaden → parobek. → Kobieta i czart „mieli chłopca Marcina, pół człowieka a pół debła, ale kśtałt miał tak jak cłowiek. Uociec nie był psi matce, jęno niekiedy psichodził, a uona dobrze wiedziała, że jej chłop debał, bo nie kcioł do ślubu psistąpić, a niekiedy widać mu było końskie nogi” (Kosiński 1883, s. 66).
W świetle bajek ludowych rodowód Marcina Lutra rzutował na jego życie i działalność. Ten półdiabeł w ludzkiej skórze od urodzenia predestynowany był do działalności na szkodę ludzi, stając się wykonawcą woli swojego demonicznego → ojca na ziemi i tak samo jak Chrystus dążył do pozyskania jak największej liczby wyznawców dla swojej nauki. Jako → dziecko posłany został do szkół, gdzie odnosił same sukcesy, został księdzem (→ Duchowny), a następnie poszedł do samego papieża i podstępem przekonał go, aby zatwierdził → księgę zawierającą diabelską naukę, po czym „Pokazał narodowi, ze mu Ociec świoty stwierdzuł wiare lutersko, zacon nawracać i mówiół kazania z te ksiozki. I dużo się podało na luterskom wiare” (Gonet 1914-1918, s. 259). Inteligencja i spryt, dzięki którym udało się Lutrowi wstąpić w szeregi duchowieństwa, dotrzeć do papieża i oszukać go, musiały mieć pochodzenie nadnaturalne i być cechami odziedziczonymi po mieczu.
Obok → podań, w których Luter przedstawiany jest jako ziemska inkarnacja szatana, znane są również przekazy komiczne, tłumaczące, co popchnęło go do założenia nowej religii. Anegdoty te podkreślają ludzkie przywary reformatora – małostkowość i niezdarność. Eksponując ludzki charakter założyciela kościoła ewangelickiego, pozbawiają go całkowicie waloru → sacrum i czynią luteranizm wyznaniem fałszywym, kaprysem księdza, którego duma bądź ambicje zostały urażone. W jednej z takich narracji Luter chce zostać nowym papieżem, ale wbiegając na schody pałacu papieskiego, potyka się o swą nazbyt obszerną sutannę, traci przytomność i odzyskuje ją po wyborze nowego Biskupa Rzymu. Zdarzenie to wywołuje w Lutrze gniew i chęć zemsty, które popychają go do odebrania papieżowi jak największej liczby wyznawców, stąd pomysł założenia konkurencyjnego → kościoła. W innych przekazach to papież wypędza Lutra z Rzymu, ponieważ jako papieski sługa reformator nie okazuje Ojcu Świętemu należytego szacunku. W efekcie Luter „udaje się do Niemiec i zakłada nową religię” (Lück 1943, s. 97).
W krzywym zwierciadle bajka ludowa ukazuje także wyznawców Kościoła zreformowanego, którzy jednoznacznie identyfikowani są z narodowością niemiecką. Niemiec i luter (wyznawca luteranizmu) to w tradycyjnych narracjach synonimy: „Niemcy byli niegdyś takimi samymi ludźmi, jak inni, ale kiedyś jeden z naszych (tj. katolickich) biskupów z wielkiej nauki zdurieł i ustanowił niemiecką wiarę, i sporo ludzi na niemców zmienił” (Bystroń 1980, s. 348). Ośmieszanie wyznawców Kościołów reformowanych zasadzało się często na humorze językowym. Niemieckie kazania, stylizowane na łamaną polszczyznę, pojawiają się w folklorze ustnym polskich chłopów jako zabawne anegdoty, piętnujące dodatkowo inne powszechnie przypisywane Niemcom przywary. Wśród nich dominuje skąpstwo oraz wynikająca z niego nadmierna pracowitość, nawet w dni świąteczne, a także przesadny utylitaryzm, ustanawiający cokolwiek dziwną hierarchię uznawaną przez nich wartości:
Brak poszanowania dla zasad wiary katolickiej oraz niedostatki podstawowej wiedzy o świecie często stają się w bajce ludowej powodem kłopotów innowierców, którzy wystawiają na szwank nie tylko swój autorytet, ale także zdrowie. W konfrontacji ze sprytnymi katolikami protestanci ze względu na przypisywaną im ignorancję i łatwowierność znajdują się na z góry przegranej pozycji.
Niezrozumiałe dla przeciętnego włościanina zasady wiary ewangelickiej, tak odmienne od doktryny katolickiej, stają się kanwą dla wielu kawałów i anegdot, obnażających nieprzystawalność luteranizmu w świecie zdominowanym przez wyznawców Kościoła rzymskiego. Nieprzestrzeganie postów, skromny wystrój świątyń, brak czci dla → świętych figur i obrazów w oczach polskich chłopów czyniły protestantyzm zbyt racjonalistycznym i doczesnym, pozbawionym → sacrum. W jednej z anegdot luteranin pyta katolika, dlaczego żegna się tylko na widok krzyża, a nie czci drewna w innej postaci, na co otrzymuje odpowiedź, że kobietę też całuje „w usta, a nie w drugi koniec, mimo że są z tego samego mięsa” (Lück 1943, s. 83). W odmianie wątku T 1705 „Św. Marcin i niedźwiedź” niemiecki → pan zwalnia → parobka z pracy w dni świąt katolickich. Niezwykle cieszy go nadejście dnia Wszystkich Świętych, jest bowiem przekonany, że skoro został poświęcony całemu panteonowi świętych, to jest to jedyny świąteczny dzień w kalendarzu liturgicznym katolików. Kiedy jednak dziesięć dni później parobek zamierza obchodzić dzień św. Marcina, Niemiec każe chłopu pracować i wysyła go do → lasu po drewno. Sprytny Polak, widząc w lesie → niedźwiedzia, wraca do → domu i oznajmia swojemu panu, że św. Marcin zabronił mu pracy. Rozzłoszczony perspektywą straty zysku gospodarz, chce rozmówić się ze świętym, co kończy się poturbowaniem zuchwalca przez niedźwiedzia i odesłaniem parobka do domu po uprzednim wypłaceniu wynagrodzenia za dwa lata nieodbytej pracy. Starta, jaką ponosi, jest jednak o wiele mniejsza niż cena, jaką za świętokradztwo płacą innowiercy stający w kontrze do prawdziwego sacrum. Ci bowiem skazani są na wieczne potępienie i degradującą pokutę. Znanym z podania wielkopolskiego przykładem jest luterański kupiec Ridt, który słysząc śpiew dobiegający z klasztoru benedyktynek, rzecze: „Wolałbym zdechnąć, niż słyszeć te wilcze głosy” (Siemieński 1975, s. 210). Gdy tylko wypowiedział te słowa, umarł, a jego → duch skazany został na wieczne potępienie i wędrówkę po okolicznych lasach pod postacią → wilka, co miało stanowić → karę za nazwanie zakonnic wilczycami.
Nieco odmienny charakter mają ludowe bajki zanotowane na obszarach, gdzie chłopi mieli styczność z ludnością niemieckojęzyczną, np. w Wielkopolsce czy na Podkarpaciu. Odmalowany w tamtejszych narracjach Niemiec nie jest pozbawiony cech demonicznych, jednak wydaje się bliższy zwykłemu człowiekowi. Swoją diaboliczną naturę zachował zasadniczo tylko w roli pana albo → czarnoksiężnika, znającego sekrety wiedzy tajemnej. Natomiast niemiecki rolnik, gospodarujący na sąsiednim polu lub zamieszkujący pobliską wieś, pozbawiony wydaje się tego zdecydowanie negatywnego czynnika demonicznego. Jest on raczej głupim → sąsiadem, nierozumiejącym mowy i obyczaju miejscowej ludności, przez co stale wikła się w rozmaite przygody, z których nie zawsze wychodzi cało, a nigdy z twarzą.
W bajkach ludowych Niemiec-czarownik dzięki kontaktom z negatywnie waloryzowanym sacrum może podporządkowywać sobie siły natury, władać istotami nadnaturalnymi albo zdobyć ogromne bogactwo. Postać ta pod pewnymi względami podobna jest do demonicznej odmiany ludowego obrazu Marcina Lutra – to mężczyzna wykształcony, którego nieodłącznym rekwizytem jest księga, zawierająca czarnoksięską wiedzę. Niemiecki czarnoksiężnik jest ponadto postacią tajemniczą i niedostępną, żyjącą z dala od ludzi. Na Podhalu zanotowano podanie o Niemcu (T 6515 „Niemiec na smoku”), który dzięki umiejętnościom czarnoksięskim wywołał z położonej w Tatrach jaskini wielkiego → smoka, a następnie dosiadł go i terroryzował całą okolicę. Znalazł się wszakże odważny baca, który zabił potwora, a czarnoksiężnika na zawsze przepędził, uwalniając okoliczny lud od utrapienia. Pod Sandomierzem opowiadano z kolei podanie o Niemcu, który osiedlił się we wsi Kamień, gdzie żył i gospodarował samotnie, do nikogo się nie odzywał, odrzucał nawet zaloty pięknych dziewcząt, zachęconych ogromnym majątkiem, jakim dysponował. Okoliczni chłopi postanowili w końcu wtargnąć do domu odludka, gdzie nie zastali żadnego człowieka, tylko „dużo kruków kracą na stole, ławach, psypiecku, a na piecu duzy złoty jakisik ptak z ksywym dziobem, długimi, łostrymi pazurami i nuze dzyć się na ludzi” (Wierzchowski 1892, s. 101). Wprawdzie udało się młodzieńcom pozabijać → ptaki i wynieść z domu czarownika wielkie → skarby, jednak wszystkie utonęły wraz ze śmiałkami, potopionymi w Sanie przez diabłów.
Znacznie częściej pan niemiecki pojawia się w bajce jako okrutnik, który swoje bogactwo zawdzięcza wyzyskowi miejscowych chłopów. W tego rodzaju narracjach niemieccy gospodarze przedstawiani są jako zagrożenie dla ludności miejscowej. Kupują ziemię, na której pracują wyzyskiwani polscy włościanie, i choć przybysze nie naruszają tym działaniem prawa stanowionego, to najwyraźniej godzą w chłopskie poczucie sprawiedliwości. Motywowani chciwością i chęcią pomnożenia majątku nie szanują wiary i obyczaju miejscowych chłopów:
Stosunkowo bogaty zbiór anegdot ilustruje wątek T 1687 B „Gadki o Niemcu”. W znacznej większości są to krótkie formy komiczne zanotowane w regionach międzykulturowego przenikania się wpływów polskich i niemieckich. Codzienne doświadczanie odmienności ludności niemieckojęzycznej prowokowało do oddolnego tworzenia zabawnych historyjek o językowych nieporozumieniach, niezdarności przybyszów, nieradzących sobie w nowych warunkach, wyśmiewaniu obcego obyczaju, stroju, kuchni. Podobne anegdoty krążyły wśród mieszkających w Polsce Niemców, którym kultura gospodarzy jawiła się równie dziwaczną, jak Polakom kultura przybyszów. Wyśmiewanie różnic mogło służyć oswajaniu odmienności osadników i niwelowaniu negatywnych emocji, jakie budziła. Najbardziej typowe dla tego wątku dykteryjki opierają się na → komizmie językowym i opowiadają o zabawnych nieporozumieniach wynikających z odmienności mowy ojczystej interlokutorów. Ze względu na obecność w nich niemieckich wyrażeń i zwrotów były zrozumiałe jedynie dla osób, które znały język zachodnich sąsiadów przynajmniej w stopniu podstawowym. Tłumaczy to nieobecność tego rodzaju → bajek komicznych w regionach, gdzie Niemcy znani byli tylko za pośrednictwem popularnych tekstów folkloru bądź działalności kontrreformacyjnych kaznodziejów.
W popularnych anegdotach Polak i Niemiec nie rozumieją się nawzajem, jednak wbrew przeciwnościom starają się dojść do porozumienia. W dobrzyńskiej anegdocie niemiecki → dziad przychodzi do polskiego domu po jałmużnę, prosząc: „Liebe Frau, geben sie mir ein Stück Brot” (droga pani, daj mi kawałek chleba – E.W.). Dziewczyna, nie rozumiejąc przybysza, zwraca się o pomoc do ojca, który twierdzi, że Niemiec skarży się, iż ma we łbie brud i każe córce umyć gościa. Ten nie przestaje jednak prosić o chleb, wobec czego dziewczyna powtarza kąpiel, sądząc, że poprzednia nie była dla Niemca satysfakcjonująca. Kiedy jednak obcy nie przestaje powtarzać: „Liebe Frau, geben sie mir ein Stück Brot”, udają się po pomoc do parobka, pracującego sezonowo z Niemczech, wierząc, że zrozumie „gęsią mowę” → dziada. Chłopak tłumaczy, że Niemiec „ma na tyłku wrzód”, wobec czego radzi dać mu kawałek chleba i wygnać z domu. W efekcie „Niemiec miał czysty łeb i brzuch nie pusty” (Petrow 1878, s. 171). W innej znanej anegdocie niemiecki pan nie rozumie chłopów, tłumaczących mu, że nie mogą skosić części łąki, ponieważ w miejscu tym założyły gniazdo szerszenie. Nie przyjmując tłumaczenia parobków, Niemiec podchodzi do gniazda i okłada je lagą, wskutek czego zostaje dotkliwie pokąsany przez → owady. Do popularnych należą także opowieści o Niemcu wpadającym do dziury lub kałuży, dzięki czemu przypomina sobie słowo „żur”, które – jak sądził – zgubił (T 1687 „Żur”), albo o chłopie, który nie zrozumiawszy niemieckiego pozdrowienia, obraża się na Niemca i obrzuca go wyzwiskami.
Obok bajek komicznych poświęconych wyłącznie Niemcom znane są również realizacje ogólnopolskich wątków, w których w roli obśmiewanego → bohatera mogą występować przedstawiciele innych nacji, także → Polacy. Do takich wątków należą m.in. T 1319 „Kobyle jaje”, T 1454 „Niechlujna panna” bądź T 1326 „Przesuwanie kościoła”. Przedstawione w nich sytuacje odnoszą się do uniwersalnych ludzkich przywar, toteż bawią odbiorcę bez względu na pochodzenie postaci, będącej przedmiotem kpiny.
Źródła: Bugiel W., Podania ludowe z poznańskiego, „Wisła” 1903, t. 17; Ciszewski S., Krakowiacy. Monografia etnograficzna, cz. I, 1984; Dowojna-Sylwestrowicz M., Podania żmujdzkie, cz. II, 1894; Fedorowski M., Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy, t. 1, 1888; tenże, Lud białoruski, t. 3, 1903, s. 204; Gonet S., Gadki z Inwałdu w okolicy Andrychowa, „Lud” 1914-1918, t. 20; Jazowski A., Powieści ludu orawskiego, 2010; Karłowicz J., Podania i bajki ludowe zebrane na Litwie, ZWAK 1888, t. 12; Kosiński W., Materiały do etnografii górali beskidowych, ZWAK 1883, t. 7; K. Lück, Der Mythos vom Deutschen in der polnischen Volksüberlieferung und Literatrur, 1943; Petrow A. Lud ziemi dobrzyńskiej, jego charakter, mowa, zwyczaje, obrzędy, pieśni, przysłowia, zagadki, ZWAK 1878, t. 2;Siemieński L., Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie, 1975; Wierzchowski Z., Baśni i powieści z Puszczy Sandomierskiej, ZWAK 1892, t. 16; Wójcicki K.W., Klechdy, starożytne podania i legendy ludu polskiego i Rusi, 1837.
Opracowania: Bartmiński J., Jak zmienia się stereotyp Niemca w Polsce?, „Przegląd Humanistyczny” 1994, nr 5; Bystroń J.S., Niemcy w tradycji popularnej, [w:] tenże, Tematy, które mi odradzano, 1980; Lück K., Der Mythos vom Deutschen in der polnischen Volksüberlieferung und Literatrur, 1943; Łysiak W., Dawny humor ludowy Pomorza Zachodniego, 1993; Maliszewski K., Komunikacja społeczna w kulturze staropolskiej. Studia z dziejów kształtowania się form i treści społecznego przekazu w rzeczypospolitej szlacheckiej, 2001; Siewiński A., Wierzenia o chowańcu, farmazonach, płanetnikach, miesięcznikach i błędach, „Lud” 1896, t. 2; Tazbir J., Obraz heretyka i diabła w katolickiej propagandzie wyznaniowej XVI-VXII w., „Kwartalnik Historyczny” 1981, nr 4; Tazbir J., Luter w opinii polskiej kontrreformacji, „Rocznik Teologiczny” 1983, z. 2; Wilczyńska E., Odmienność religijna Niemców w świetle źródeł folklorystycznych, [w:] Folklor – tradycja i współczesność, red. Sitniewska R., Wróblewska V., Wilczyńska E., 2016; Zientara B., Cudzoziemcy z Polsce X-XV wieku: ich rola w zwierciadle polskiej opinii średniowiecznej, [w:] Swojskość i cudzoziemczyzna w dziejach kultury polskiej, red. Stefanowska Z., 1973.