en

Słownik
polskiej bajki ludowejred. Violetta Wróblewska

ISBN 978-83-231-4473-1

Pieniądze

Motyw pojawiający się we wszystkich gatunkach → bajki ludowej; można go traktować jako wariant bardziej popularnych w folklorze tradycyjnym → skarbów i złota, stąd konteksty fabularne i znaczenia symboliczne, jakie można mu przypisać, są zbieżne z wymienionymi. Z tych analogii na pierwszy plan wysuwa się łączenie pieniędzy – podobnie jak skarbów – z przeciwstawnymi w sensie wierzeniowym żywiołami: światem podziemnym, kojarzonym ze → śmiercią, ciemnością i siłami demonicznymi, oraz → ogniem, który w kulturze ludowej był nacechowany symboliką związaną ze sferą boską, życiodajną i oczyszczającą. Z jednej bowiem strony pieniądze w folklorze są niezmiernie często ukryte pod ziemią – spoczywają w zamknięciu, np. w zakopanych garnkach, złożone w jaskiniach, schowane w jarach lub dziuplach → drzew, i strzeże ich → diabeł (potwór), którego trzeba pokonać, by je zdobyć, ale z drugiej bardzo często płoną, zamieniają się w rozżarzone węgle, są gorące (choć nie parzą) lub oszałamiająco lśnią (co można traktować jako → motyw zastępujący obraz ich palenia się):

Dziewczyna, która służyła u chłopa w Brzeźniaku, gdy późnym wieczorem wracała do domu z pracy na polu, wśród pagórków porośniętych krzakami nad brzegiem strumienia, zobaczyła skaczące w górę i w dół światełko. Ogień taki wskazywał, że w pobliżu palą się pieniądze. Taki skarb można wydobyć tylko, gdy wrzuci się do niego drewniany but. Nie można się lękać i czegokolwiek powiedzieć, a wówczas wszystko się uda.
Punktualnie o jedenastej była na miejscu. Pod krzakiem znalazła nieckowate zagłębienie, w którym osobliwym blaskiem żarzyły się węgle. Skaczące światełko rozchodziło się na wszystkie strony. Już chciała podnieść pantofel i wrzucić go w ogień, gdy koło dołu zobaczyła mężczyznę. Po końskim kopycie i kogucich piórach rozpoznała diabła. Pozdrowił ją przyjacielsko: „Dobry wieczór!” i zaczął mieszać w węglach. Dziewczyna nie odpowiedziała, wiedziała bowiem, że węgle są samymi błyszczącymi sztukami złota. Jej chciwość wzrosła i znowu zabrała się by wykonać ostateczny rzut. Diabeł zwrócił ku niej swe oblicze, tak straszne i przerażające, jakby chciał ja pożreć. Także tym razem pozostała nieustraszona i milcząca. Nagle zobaczyła nadciągającą furę siana. Zaprzężona była do nie para myszy, a diabeł powoził. To zjawisko wydało się jej tak zabawne, że zaczęła się śmiać. Natychmiast pojazd, diabeł i ogień przepadły. Głuchy łoskot zdradził, że pieniądze pogrążyły się w otchłani (T 8014 „Palące się pieniądze”; brak w PBL; Łysiak 1998, s. 104).

Rozpowszechnienie motywu w bajkach ludowych jest determinowane względami historycznymi. W kulturze dawnej wsi pieniądze pojawiają się stosunkowo późno, bowiem ich obieg związany był przede wszystkim z rozwojem miast i handlem na dużą skalę, znajdującym się pod kontrolą ziemiaństwa. Dopiero wtedy, gdy chłopi stanęli wobec konieczności zakupu narzędzi, przedmiotów czy usług (np. medycznych), których sami nie potrafili sobie zapewnić, pojawiła się potrzeba użycia pieniądza. Jako że ekonomia polskiej wsi opierała się do późnych dekad XIX wieku przede wszystkim na gospodarce naturalnej, tzn. na wytwarzaniu produktów w celu zaspokojenia w pierwszym rzędzie własnych potrzeb, a nie na wymianę, pieniądze są przedmiotem rzadkim, występującym w niewielkich ilościach i o stosunkowo ograniczonej roli w życiu chłopów. Miarą bogactwa w kulturze ludowej nie są skumulowane środki finansowe, a materialny konkret – pogłowie inwentarza, wielkość pól, liczba (okazałość) zabudowań, cenne przedmioty, co odzwierciedla się także w folklorze. Z powyższych powodów pieniądz jako motyw przekazów ludowych częściej występował na ziemiach zaboru pruskiego, które gospodarczo były zdecydowanie bardziej rozwinięte niż pozostałe części Polski (szczególnie po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku).

Na ukształtowanie się ambiwalentnego co najmniej stosunku chłopstwa do pieniądza i operacji z nim związanych, obok wierzeń usankcjonowanych wielowiekową tradycją, niemały wpływ wywarł Kościół. Najjaskrawszym tego przykładem jest negatywne ukazywanie w folklorze lichwiarzy udzielających prywatnych pożyczek na zawyżone oprocentowanie i skąpców gromadzących pieniądze, co dla odbiorcy chłopskiego było zarazem niezrozumiałe i wysoce podejrzane jako wynik niewątpliwych oszustw:

W pewnym miasteczku była tylko jedna karczma. Karczmarka była niezmiernie skąpa i oszukiwała ludzi wszelkiemi sposobami. Jednego razu wstąpił do karczmy pan czarno ubrany. Służący, którzy mu towarzyszyli, byli także czarno odziani i zniknęli gdzieś zaraz, przyczym się zerwał wicher straszliwy. Pan rozgościł się w jednym z pokojów i poprosił karczmarki, aby postawiła kogo na straży przy drzwiach jego sypialni, a pieniędzy nie będzie szczędził. Karczmarka, chcąc zarobić pieniądze, stanęła sama na straży. Wtym o północy usłyszano wrzask przeraźliwy, a nazajutrz ujrzano karczmarkę siedzącą na krześle obok worka pieniędzy. Karczmarka nie żyła, zostały z niej tylko skóra i suknia. Duszę porwał był djabeł w osobie pana nieznajomego. Po upływie wielu lat, służąca śpiąca w osławionym pokoju, usłyszała głos jakiś, i postać wyniosła weszła powoli. Drugiej i trzeciej nocy postać ukazywała się znowu. Czwartej nocy sprowadzono księdza i zapalono świecę. Widziadło stanęło na progu, a gdy ksiądz zapytał, czego żąda, odpowiedziała głosem grobowym, że jest w piwnicy garnek pieniędzy zarobionych nieuczciwie że trzeba je rozdać ubogim. Była to owa skąpa karczmarka, którą djabeł porwał. Od tego czasu przestała się ukazywać (T 794 „Lichwiarz i diabeł (Florek)”; Knoop 1894, s. 771).

Żywe już w okresie średniowiecza nieuzasadnione historycznie kojarzenie lichwiarstwa z narodem żydowskim spowodowało prawdopodobnie powstanie stereotypu, który pośrednio mógł przyczynić się zarówno do tragicznych losów tej nacji, jak i stać się jednym z podstawowych składników negatywnego wizerunku → Żyda w tradycyjnym folklorze polskim (Banasiewicz-Ossowska 2007; Cała 2005).

Z tą swoistą nieufnością, z jaką traktowano pieniądze, korespondują sposoby uobecniania omawianego motywu w ludowych opowieściach komicznych, w których często z ich pomocą ukazywana jest czyjaś bezmierna → głupota, w tym także istot demonicznych:

Jeden chłop, rataj [wolny chłop] był bardzo biédny, ale był bogabojny i pracowity. I kusił go czárt, żeby mu dáł swojąm dusze, to mu przyniesie dość piéniédzy i zróbi go bogatym. Ale chłop nie dał się tym odwieść od Boga, a przytym był bardzo wielki filut, i co mu zrobiuł?
Najął sobie on rataj trzech ch(ł)opów i kopali wielki dół trzy dni i potem ładnie nakrył, że ani nie było znać, że ta taki wielki dół był wykopany, a na wierzchu położył koło od woza.
I jak przyszed do niego czárt, to ón mówił do niego, że jeżeli mu nániesie pełen barąn [piastę] od koła to mu da dusze. Więc czém predzéj zaráz poleciáł i nosili diabli, ale niestety ten barąn od koła był bardzo wielki, i wynieśli wszystkie pieniądze co tylko mieli, i niebyło pełno; aż wreszcie kogut zapiał i musieli przestać się targować z chopem, i pouciekali a chopa z wszystkiemi piéniedzmi zostawili (T 1060 „Chłop i diabeł”; Kolberg 1962 (1881), s. 246-247).

W humoreskach ludowych braki intelektu bohatera niejednokrotnie występują w sąsiedztwie przekonania o jego mimowolnym, a niewiarygodnym szczęściu, którego miarą ponownie są pieniądze:

Jedén chłop gnał woły na jarmark a tamok była kaplica świentego Michała a w té kaplice chowáł piéniądze złodziej. Ten złodziej gada: Gospodarzu nie przedalibyściemi te woły? Przedám. A siła kcecie? 125 papiérków. Ale wam teráz nie dám, bo nie mám. A ja wám wierze, wy mie dacie, bo wy św. Michał. Poszoł na drugi dzień, idzie do św. Michała, ażeby mu oddał piéniądze, ale tego złodzieja już nie było, tylko św. Michał. Jak złapie drąga, jak zacznie bić św. Michała, a tamok piéniądze jak zaczná lecić, tyla naleciało, że ich nie móg zabrać (T 1643 „Głupiec i figura”; Magierowski 1899, s. 173).

Obiegowe przekonanie, że posiadanie pieniędzy nie przekłada się na powodzenie w życiu (zob. T 754 „Pieniądze nie dają szczęścia”), ugruntowują liczne → legendy wskazujące na ich związki z siłami demonicznymi (np. T 762 „Skarb diabelski”, T 763 „Skarb gubi tych, co go znaleźli”, T 815 „Dusza bogacza i skarby”), jak i → podania o czartach przybywających na jarmarki:

[…] a jak mówi tradycja, obecność na ni[ch] topielca znakomicie wpływa na rozwój i powodzenie interesów (T 4060 → „Topielec”; Madlowna 1904, s. 438).

Niekiedy motyw zdobycia pieniędzy staje się okazją do wypróbowania prawości charakteru → bohatera. Dzieje się tak np. we wtórnie sfolkloryzowanej wersji bajek realizujących wątek → „Kwiat paproci” (T 3100), autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego (Kwiat paproci, 1882), w której protagonista olśniony bogactwami zdobytymi dzięki magicznej roślinie przestaje dbać o swoją ubogą rodzinę, a wyrzuty sumienia prowadzą go w końcu do → samobójstwa (przeklina siebie i zapada się pod ziemię). Z analogiczną sytuacją, choć zakończoną sukcesem, ponieważ protagoniście udaje się opamiętać i wyzwolić spod czaru bogactwa, mamy do czynienia w równie słynnej opowieści o → złotej kaczce, zwanej potocznie legendą warszawską. Jej bohater dzięki zaczarowanej w → ptaka pannie zyskuje możliwość zdobycia niezmierzonego majątku pod warunkiem jednak, że w ciągu jednego dnia uda mu się wydać sto złotych dukatów wyłącznie na własne zachcianki, nie dzieląc się z nikim pieniędzmi. Jednak o zachodzie słońca oddaje → biedakowi ostatni grosz, tracąc możliwość pozyskania majątku, ale zyskuje świadomość, że prawdziwym szczęściem jest zdrowie, praca i gotowość do poświęcenia się innym, a nie bogactwo. Historia złotej kaczki miała wiele adaptacji literackich (np. Artura Oppmana, 1925; por. Legendy warszawskie 2016, s. 432-501), niemniej wydaje się, że podobnie jak opowieści o → bazyliszku wyrasta z dawnego folkloru miejskiego (warszawskiego), a tylko częściowo nawiązuje do → wątków ludowych (T 403 „Narzeczone czarna i biała”, gdzie pojawia się postać → królewny zaklętej w złotą kaczkę, i T 8050 „Zaklęta panna nie wybawiona”).

Pieniądze w dawnym folklorze ukazywane są niemal wyłącznie pod postacią monet, często są to dukaty lub talary (złote lub srebrne), które na przełomie XIX i XX wieku nie były już wykorzystywane w powszechnym obiegu. Zapadającym w pamięć ludowym wątkiem, w którym pieniądze stają się motywem centralnym, jest T 3151 „Inkluz” (łac. includere – zawierać; według wierzeń ludowych, → duch, siła zawarta w jakimś przedmiocie, np. amulecie). Inkluz to moneta mająca magiczną właściwość polegającą na tym, że zawsze wraca do swego właściciela, zapewniając mu dostatek:

Razu jednego pewien chłopak ze wsi Górek (parafia Kije), pasąc trzodę w lesie, uczył się grać na skrzypkach. Kiedy tak sobie rzempoli, az to naraz toczy się z lasu karéta, a w niéj siedział jakiś bogaty ciarach [mieszczanin]. Pan ten kazał woźnicy przystanąć przed pasterzem, sam zaś wyszedłszy z karety, przysłuchiwał się pilnie onemu grajkowi, jak wybierał tony na tych skrzypeczkach. Gdy już mu nagrał i krakowiaków i oberków do woli, on pan wyjął z woreczka dwuzłotówkę, dał ją pasterzowi, mówiąc: że go się pieniądze zawsze trzymać będą. To téż on pastérz ile razy coś sobie kupił za tę dwuzłotówkę, to późniéj przyszedłszy do domu, zawsze ją w kieszeni znajdował, gdyż ona była inkluzem (T 3151; Siarkowski 1885, s. 58).

Inkluz, we współczesnych materiałach ze Śląska, nazywany monkiem (Simonides 1989, s. 257), pochodzi zwykle od czarta i jest jedną z monet, którymi bies płaci za ludzkie → dusze. Diabelski pieniądz ma moc ściągania do kiesy swego właściciela innych monet. Jeśli jego właścicielem pozostaje → demon, bywa nazywany nieszczęśliwą monetą, ponieważ wraca do diabelskiego posiadacza, opustoszywszy sakiewkę np. niczego nie podejrzewającego znalazcy inkluza. Bywa tak, że mianem tym określana jest nie moneta, ale demon domowy, wrzucający ludziom przez komin do → domu pieniądze. Sposobem na zabezpieczenie się przed utratą finansów było trzykrotne chuchnięcie na magiczną monetę (Dźwigoł 2004, s. 16). Gest ten, na gruncie magii ludowej odpowiadający życiodajnemu tchnięciu, zdaje się wskazywać na martwotę inkluza, a szerzej, podobnie jak skarby, na powiązanie pieniędzy ze sferą → śmierci.

We współczesnym folklorze słownym motyw pieniędzy nadal jest obecny (także w formie banknotów), wyparłszy bardziej archaiczny motyw skarbów (złota). Szczególnie często przywoływany jest w przesądach weselnych (nakaz posiadania przez pana młodego w trakcie ślubu jakiejś kwoty, by zapewnić powodzenie finansowe swojej rodzinie) oraz budowlanych (nakaz złożenia drobnej kwoty pod lub na fundamentach nowo budowanego domu, co jest kontynuacją dawniej składanej ofiary zakładzinowej), ale też w opowieściach traktujących o duszach → zmarłych, którzy ukrywszy jeszcze za życia pieniądze, nie mogą zaznać spokoju i nawiedzają domy rodzinne w poszukiwaniu zagubionej własności.

Bibliografia

Źródła: Knoop O., Podania i opowiadania z W. Ks. Poznańskiego, „Wisła” 1894, t. 8; Kolberg O.,DW, t. 14, cz. 6, 1962 (1881); Legendy warszawskie, red. Odnous J., 2016;Łysiak W., Diabelskie sprawki. Podania, legendy i bajki z Pomorza Zachodniego, 1998; Madlowna N., Topielec w Czeladzi w powiecie będzińskim w guberni piotrkowskiej, „Lud” 1904, t. 10; Magierowski L., Bajki. (Z Jaćmierza i Posady jaćmierskiej), „Lud” 1899, t. 5; Oppman A., Legendy warszawskie, 1925; Siarkowski W., Materyjały do etnografii ludu polskiego z okolic Pinczowa, ZWAK 1885, t. 9.

Opracowania: Banasiewicz-Ossowska E., Między dwoma światami. Żydzi w polskiej kulturze ludowej, 2007; Cała A., Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, 2005; Dźwigoł R., Polskie ludowe słownictwo mitologiczne, 2004; Le Goff J., Średniowiecze i pieniądze. Esej z antropologii historycznej, przeł. Baran B., 2011; Pietkiewicz Cz., Kultura duchowa Polesia rzeczyckiego. Materiały etnograficzne, 1938; Podziewska L., Ludowe opowiadania komiczne. Poetyka i antropologia, Wrocław 2010; Simonides D., Wierzenia i zachowania przesądne, [w:] Folklor Górnego Śląska, red. Simonides D., 1989; Wójtowcz G., Wójtowicz A., Historia monetarna Polski, 2003.

Adrian Mianecki