en

Słownik
polskiej bajki ludowejred. Violetta Wróblewska

ISBN 978-83-231-4473-1

Sąsiedzi

Bohaterowie → kawałów i anegdot (PBL T 1200-1349) o poczynaniach → głupich mieszkańców wsi lub regionów nietożsamych z → gawędziarzem i jego wspólnotą. Humoreski ośmieszające niedostatki intelektualne sąsiadów stanowią popularny → motyw folkloru europejskiego, amerykańskiego i azjatyckiego (Kapełuś 1965, s. 357). Na ziemiach polskich odnotowano prawie 300 przekazów o tej tematyce (Krzyżanowski 1963, s. 26-48). Wyśmiewa się w nich przede wszystkim cechy charakteru, język, religię, a także pochodzenie i wygląd przedstawicieli innych miejscowości.

Sąsiedzi pojawiają się w folklorze polskim także jako mieszkający nieopodal gospodarze, jednak również w tej roli przedstawiani są jako → antagoniści bohatera i nosiciele najgorszych cech – są głupi, chciwi, zazdrośni i nieprzychylnie usposobieni wobec innych mieszkańców wsi. W bajkach typu T 1533 „Podział kapłona” sąsiad zazdrosny o otrzymane za dowcipny podział gęsi podarki, sam próbuje zaimponować → panu. Gdy jednak przynosi do dworu pieczone gęsi, okazuje się, że nie potrafi podzielić ich sprawiedliwie między wszystkich członków rodziny, wobec czego pan wzywa sprytnego → biedaka, a ten rozwiązuje zadanie i otrzymuje kolejną nagrodę (Kolberg 1963b (1886), 245-246). W realizacjach humorystycznego wątku T 1831C „Sekula i Pikula” sąsiad zazdrosny o to, że ksiądz śpiewa podczas Mszy „sekula sekulorum”, próbuje przekupić → duchownego, by przekonać do śpiewania „Pikule Pikulów” (Gonet 1900, 275). Nieliczne bajki przedstawiają relacje dobrosąsiedzkie, jednak i w nich dochodzi między bohaterami do konfliktów na tle ekonomicznym (Kolberg 1962 (1875), s. 202-203).

Sąsiadom (reprezentowanym przez wszystkie grupy regionalne) przypisuje się w folklorze polskim przede wszystkim głupotę, która ujawnia się w codziennych sytuacjach życiowych. W bajkach typu T 1210 „Krowa na dachu” nierozgarnięci sąsiedzi wciągają krowę na dach porośnięty trawą lub zbożem, aby zwierzę wyjadło wybujałą roślinność, w efekcie czego się dusi:

[…] mnieli luz wnet n’a dachu, to ona w’yciągnana janzik. Oni tedy mówieli, że ona już czuje trowa i chce żryć, le jak jó cała w’yciągneli już d’o góri, to onajuz była zdechło (Sychta 1959, s. 55).

W niektórych wariantach krowa traci życie w wyniku upadku z dachu. Wątek T 1217 „Spodnie burmistrza” przedstawia sąsiadów jako nieznających kalendarza, toteż burmistrz zawiadamiał ich o nadejściu świąt w nietypowy sposób:

[…] wchodził na najwyższą z piaszczystych gór, stawał na słońcu i zagiąwszy kapoty do góry, pokazywał […] swoje żółte portki (Rutkowski 1901, s. 282).

W humoreskach realizujących wątek T 1245 „Wnoszenie słońca do domu” mieszkańcy sąsiedniej wsi budują kościół bez okien, po czym próbują wnieść światło do jego wnętrza przy pomocy sita lub wora. Bajki typu T 1326 „Przesuwanie kościoła” opowiadają natomiast o głupcach, którzy postanawiają przesunąć świątynię. W tym celu kładą pod murem ubrania, a sami ustawiają się po przeciwnej stronie budynku i przystępują do pracy. W tym czasie przechodzień zabiera pozostawioną odzież, co prowadzi bohaterów do wniosku, że wywiązali się ze swojego zadania:

[…] kożuch już cały murem zakryty, przestali więc kościół popychać, aby go nie posunąć za daleko (Magiera 1901, s. 484).

Gdy zaś sąsiedzi idą do dworu powinszować panu, obiecują powtórzyć pozdrowienie za przewodnikiem. Ten jednak potyka się i przeklina: „Bodaj tebe didko wzion!” (Gustawicz 1901, s. 132), a idący za nim chłopi powtarzają osobliwe życzenie także pod adresem pani.

Odmalowani w ludowej anegdocie sąsiedzi odznaczają się ponadprzeciętną głupotą, która uniemożliwia im normalne funkcjonowanie i naraża na liczne szkody. Nie tylko nie potrafią odpowiednio wykonywać swojej pracy, ale także nie rozpoznają narzędzi, podstawowych zjawisk przyrody i nie odróżniają przedmiotów martwych od zwierząt (Podziewska 2010, s. 89). W bajkach typu T 1202 „Głupcy i sierp” biorą np. sierp za zwierzę pożerające zboże i podejmują z nim walkę:

Gdy wszakże jeden z nich uderzył mocno kijem po sierpie, narzędzie to odskoczyło, dotkliwie go raniąc. Postanowili więc „robaczycę” spalić na miejscu i w ten sposób zniszczyli cały łan żyta (Nitsch 1902, s. 674).

Bohaterowie wątku T 1310 „Rak krawcem” uznają, że skoro rak ma nożyce (szczypce), to najwyraźniej jest krawcem, a gdy nie chce szyć, skazują go na → śmierć przez utopienie (Saloni 1878, s. 168). Podobną → karę wymierzają węgorzowi w realizacjach wątku T 1207 „Śledzie i węgorz”. Chcąc rozmnożyć solone śledzie, wrzucają całą ich beczkę do jeziora, ale po spuszczeniu → wody okazuje się, że na dnie jest tylko węgorz i ości, toteż topią rybę za to, że „[…] zeżarła wszësci sledze” (Sędzicki 1979, s. 123).

Niekiedy kłopoty, jakie sprowadzają na siebie mieszkańcy sąsiednich wsi, wynikają z odmienności dialektu albo nieznajomości języków obcych. Humoreski typu T 1281 „Kłopoty z kotem” przedstawiają głupców, którzy kupiwszy → kota, pytają, co on je, a gdy sprzedawca pyta po niemiecku: „was?” (→ Niemiec), uznają, że to oni staną się pożywieniem czworonoga. W związku z tym postanawiają podpalić budynek, w którym znajduje się zwierzę , aby wypędzić go poza obręb wsi, ale ono ucieka, przenosząc → ogień na pozostałe domostwa (Sychta 1959, s. 53). Z kolei Wielkopolanie mieli rozpoznawać → Mazurów po „mazurskim pisku nosowym” (Kolberg 1963a (1875), s. 55)

W większości ludowych anegdot o sąsiadach opisywane są losy całej społeczności. Zdarza się jednak, że bohatera zbiorowego zastępuje pojedynczy reprezentant grupy, np. sołtys, wybrany przez → wesz, która spośród wszystkich → mężczyzn we wsi akurat jego obrała na żywiciela (Gonet 1903, s. 293), albo „bywały człowiek”, czyli młodzieniec, który „[…] byṷ ṷ doròzi za milu” (Federowski 1903, s. 213). Nobilitowany → bohater działa i wypowiada się w imieniu grupy, będąc godnym jej przedstawicielem. Zdaje się bowiem przewyższać wszystkich głupotą i nieznajomością świata, prowadząc nieuchronnie do strat w stanie posiadania i uszczerbku na zdrowiu tych, którzy go słuchają (Podziewska 2010, s. 91). W pomorskiej realizacji wątku T 1243 „Staczanie kloców” burmistrz uważa się za najodpowiedniejszą osobę do „sterowania” młyńskim → kamieniem staczanym ze wzgórza. Wkłada więc weń głowę i wpada prosto do jeziora, w którym ginie (brak w PBL; Łysiak 1993, s. 22).

Ludowe humoreski o głupich sąsiadach wyrosły na podłożu antagonizmów międzywioskowych czy też międzyregionalnych. W zetknięciu z grupą posługującą się innym dialektem, wyznającą odmienne wartości i normy obyczajowe dostrzegano własną odrębność, która domagała się zaakcentowania (Cała 1982, s. 204). Czyniono to, przeciwstawiając grupę własną obcej, której przedstawiciele pod wieloma względami uchodzili za gorszych (głupszych, mniej cywilizowanych, brudnych, biednych). Negatywne waloryzowanie odmienności stanowi cechę charakterystyczną społeczeństw tradycyjnych, ujawniających głęboki etnocentryzm i idące za nim przekonanie o supremacji wszystkiego, co „swoje” (Bystroń 1935, s. 31). Każde odstępstwo od obowiązujących wewnątrz społeczności wzorców postrzegano zatem jako przejaw dziwności, nienormalności, mogących budzić śmiech (Bystroń 1960, s. 54).

Narracje ośmieszające niedostatki intelektualne sąsiadów znane były w całej Polsce, jednak na obszarze kraju wyróżniają się miejscowości, które stały się synonimem miejsca zamieszkania nosicieli skrajnej głupoty. Do powszechnie wyśmiewanych miejsc należą Pacanów koło Sandomierza, Wilamowice i Osiek koło Oświęcimia, Gościce na Mazowszu, gdzie mieszkali tzw. Papaje, Chojno w Wielkopolsce, Szywałd (obecnie Bojków) na Śląsku oraz szereg miejscowości pomorskich, m.in. Rowy, Ryczywół, Gnieżdżewo, Tuszkowy, Wierzchucin, Swornegacie, Łeba, Sianów. Fakt, że właśnie te miejscowości uznaje się powszechnie za siedziby obśmiewanych „sąsiadów”, należy wiązać z ich odmiennością na tle otoczenia. Często były to osady zakładane przez kolonistów pochodzących spoza granic Polski i choć z czasem ich mieszkańcy ulegli daleko idącej asymilacji, to folklor przechował pamięć o ich odrębności (Krzyżanowski 1975, t. 2, s. 52). Dotyczy to m. in. śląskiego Szywałdu, dawnej osady niemieckiej (Simonides 1984, s. 49) i Wilamowic zasiedlonych przez przybyszów z Saksonii (Magiera 1901, s. 481-484).

Wil., budując kościół, chcieli ściąć najwyższe drzewo, stojące w środku lasu. Pragnąc obciąć wprzód konary i gałęzie, przynieśli długą drabinę. Chcieli ją koniecznie wnieść do lasu wszyscy razem, aby żaden nie wszedł pierwszy. Przestrzeni tak wielkiej nie było między drzewami w całym lesie; dopiero, gdy za radą starej kobiety wycięli wszystkie drzewa wkoło, dostali się pod owo drzewo najwyższe, niosąc drabinę wpoprzek (Magiera 1901, s. 483).

W wielu przypadkach pożywki złośliwym żartom dostarczały również drobniejsze przejawy odmienności, np. różnice dialektologiczne i inny sposób gospodarowania, które wpłynęły na opinię sąsiadów o mieszkańcach Chojna (Łysiak 1986, s. 189, 198), natomiast odrębność klasowa stanowi podłoże humoresek o Papajach, czyli gościńskiej zubożałej szlachcie (Rutkowski 1901, s. 227). W każdym jednak przypadku czynnikiem warunkującym pojawienie się żartów z sąsiadów była ich obcość (Czurak 1984, s. 89).

Uderzająca jest wielość opowiastek o głupich sąsiadach na Pomorzu (przede wszystkim na Kaszubach) oraz różnorodność miejscowości, w których mieli mieszkać ograniczeni intelektualnie sąsiedzi. Wydaje się, że ta rozmaitość tekstów i miejsc, do których się one odnoszą, wynika ze zmniejszenia skali stosunków antagonistycznych z obszaru regionu do konkretnych miejscowości (Sychta 1959, s. 51). Ponadto może stanowić wynik silniejszej tożsamości grupowej w obrębie poszczególnych wsi i miasteczek kaszubskich, a także wewnętrznego zróżnicowania regionu, co powodowało zauważalne rozbieżności w sposobie życia mieszkańców nieodległych terenów.

Źródeł anegdot o bezmyślnych sąsiadach postępujących wbrew prawom logiki i zdrowemu rozsądkowi można szukać już w starożytnej Grecji (Krzyżanowski 1975, t. 3, s. 194). Wiele z ludowych humoresek pochodzi z facecjonistki średniowiecznej lub z literatury sowizdrzalskiej, a niemal wszystkie posiadają odpowiedniki w folklorze ustnym innych narodów europejskich (Kapełuś 1965, s. 358), co potwierdza powszechność ludowego przekonania o dziwaczności tego, co odmienne od znanych wzorców.

Obecnie pogłosów anegdot o głupich sąsiadach należy szukać w kawałach o mieszkańcach Wąchocka, ogólnopolskiej negatywnej opinii o Radomiu (Witkowski 2017, zob. Netografia) albo tzw. Polish jokes, czyli popularnych w Stanach Zjednoczonych kawałach o Polakach (Smolińska 1998, s. 216). Podobny charakter mają także współczesne teksty folkloru o zasięgu regionalnym, ilustrujące wzajemną niechęć mieszkańców sąsiadujących ze sobą ośrodków, np. antagonizm toruńsko-bydgoski (Bobecka 2011, s. 118; Kwiatkowska 2007, s. 84-87).

Bibliografia

Źródła: Federowski M., Lud białoruski na Rusi Litewskiej, 1903; Gonet S., Opowiadania ludowe z okolic Andrychowa, MAAE 1900, t. 4; Gonet S., Wybór burmistrza w Czchowie, „Lud” 1903, t. 9; Gustawicz B., O ludzie podduklańskim w ogólności, a o Iwoniczanach w szczególności, „Lud” 1901, t. 7; Kolberg O., DW, t. 8, cz. 4, 1962 (1875); DW, t. 9, cz. 1, 1963a (1875); DW, t. 19, cz. 2, 1963b (1886); Łysiak W., Dawny humor ludowy Pomorza Zachodniego, 1993; Magiera J.F., Papaje a Wilamowicanie, „Wisła” 1901, t. 15, z. 4; Nitsch K., Pojęcia ludu wielkopolskiego o Mazurach, „Wisła” 1902, t. 16; Rutkowski L., Gościccy Papaje w świetle podań szlacheckich, „Wisła” 1901, t. 15; Saloni A., Lud ziemi dobrzyńskiej, jego charakter, mowa, zwyczaje, obrzędy, pieśni, przysłowia, zagadki i t.p., ZWAK 1878, t. 2; Sędzicki F., Baśnie kaszubskie, 1979; Sychta B., Miasta, miasteczka i wsie w kaszubskiej literaturze ludowej, wierzeniach i obrzędach, LL 1959, nr 1-2.

Opracowania: Bobecka P., Twórczość słowna kibiców Klubu Sportowego Toruń Unibax SA, [w:] Toruń tam i z powrotem, red. Trapszyc A., Wróblewska V., 2011; Bystroń J.S., Megalomania narodowa, 1935; Bystroń J.S., Komizm, 1960; A. Cała, Stosunek swój-obcy w kulturze ludowej, „Etnografia Polska” 1982, z. 2; Kapełuś H., Krzyżanowski J., Sąsiedzi, [w:] SFP, 1965; Krzyżanowski J., PBL, t. 2, 1963; Krzyżanowski J., Mądrej głowie dość dwie słowie, t. 2-3, 1975; Kwiatkowska O., „Co ma Toruń do Bydgoszczy”, czyli kilka uwag na temat toruńskiego wizerunku Bydgoszczy i jej mieszkańców, [w:] Z trzeciego brzegu Wisły. Szkice z antropologii Torunia, red. Czachowski H. i in., 2007; Łysiak W., Chojno i jego mieszkańcy w opiniach sąsiadów, „Lud” 1986, t. 70; Podziewska L., Ludowe opowiadania komiczne. Poetyka i antropologia, 2010; Simonides D., Bery to nie tylko gruszki, czyli rzecz o humorze śląskim, 1984; Smolińska T., Kawały o głupich sąsiadach a Polish jokes, [w:] Wszystek krąg ziemski. Antropologia, historia, literatura, red. Kowalski P., 1998; Springer F., Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast, 2016.

Netografia

Witkowski M., Wszyscy jesteśmy z Radomia, http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,20133176,wszyscy-jestesmy-z-radomia-dlaczego-drugie-pod-wzgledem-wielkosci.html [dostęp: 24.01.2017].

Elwira Wilczyńska