en

Słownik
polskiej bajki ludowejred. Violetta Wróblewska

ISBN 978-83-231-4473-1

Klątwa

Motyw ludowych opowieści występujący zwłaszcza w → bajkach magicznych, → podaniach lokalnych oraz opowieściach ajtiologicznych. Rodzaj przekleństwa rzuconego na wybranego → bohatera, by sprowadzić na niego nieszczęście, najczęściej → śmierć (np. Świętek 1896, s. 292), szaleństwo (np. Podbereski 1880, s. 63), → kalectwo (np. T 307 "Królewna Strzyga"; Saloni 1903, s. 364; 1908, s. 269) bądź → karę fantastyczną, jak przemiana w zwierzę (np. T 450 „Brat baranek”; Kolberg 1962 (1867), s. 123; Kozłowski 1869, s. 309) czy porwanie przez → diabła (np. T 312A „Brat uwalnia siostry od smoków”; Ciszewski 1894, s. 157).

Bajkowy → motyw klątwy wyrasta z powszechnej wśród chłopów wiary w sprawczą moc → słowa. Charakterystycznemu dla kultur tradycyjnych postrzeganiu języka jako formy działania, a nie narzędzia myśli (Malinowski 1981, s. 262) towarzyszyło przekonanie, że przy użyciu słowa, nierozwerwalnie związnego ze swoim desygnatem (Bystroń 1980, s. 204), można było dowolnie modelować rzeczywistość – w zależności od intencji wypowiadającego określoną formułę. Wiara ta zrodziła rytuały słowne (Engelking 1991, s. 75–76), do których należały: zażegnanie, mające sprawić, by do czegoś nie doszło; zamówienie, służące odczynianiu zaistniałego zła (Wachcińska 2013), oraz zaklinanie, stosowane w celu wywołania zmiany w rzeczywistości. Zmianę pozytywną miało przynieść błogosławieństwo, negatywną zaś klątwa (Engelking 1987, s. 49–61). Ta ostatnia była popularną na wsi praktyką językową służącą wymierzaniu sprawiedliwości i rekompensowaniu krzywd.

W przekazach bajkowych szczególne miejsce zajmuje klątwa rodzicielska. Zazwyczaj złorzeczą rodzice, których → dziecko dopuściło się poważnych, godzących w nich występków. Klątwa rodzicielska jest formą kary stosowaną w skrajnych sytuacjach, gdy inne metody okazują się bezowocne (Engelking 2000, s. 149), jak w opowieści o niegodziwym synu przeklętym przez swojego → ojca. Bohater

[…] był nidocego, ino piuł i po karcmach chodziuł, ze złodziejami sie i zbójami zadawáł […] (Świętek 1896, s. 292).

Jego ojciec, po wielu bezskutecznych próbach sprowadzenia syna na dobrą drogę, w desperacji porywa kij i okłada nim młodzieńca, ten jednak odbiera rodzicowi pałkę i go obija. Gdy → starzec dochodzi do siebie, zauważa, że syn zniknął i zabrał krowę. Zrozpaczony pada na kolana i prosi → Boga, by za karę jego wyrodny syn udławił się kością z wykradzionego zwierzęcia. Wkrótce przechodzący → lasem ludzie czują trupi swąd i znajdują pokaleczone → ciało niewdzięcznika, który miał „[…] gębę całą zapchaną kościami” (Świętek 1896, s. 292). Podejrzewano, że mężczyznę zamordowali → zbóje w kłótni o podział krowiego mięsa. W przekazie tym zastosowano metodę „lustrzanego odbicia”: przeklinający życzy obiektowi klątwy szkody pozostającej w związku z zaznaną przezeń krzywdą. Ten sposób formułowania złorzeczeń ma swoją bogatą reprezetację w materiale etnograficznym (Engelking 2000, s. 169–170).

W świetle ludowych opowieści do przekleństwa odwołują się także rodzice, których dzieci nie podporządkowują się ich woli, zwłaszcza w sprawach matrymonialnych (jest to także znany motyw balladowy, zob. Wężowicz-Ziółkowska 1991, s. 57). Przykładu dostarcza podanie o → kobiecie, dążącej do zwrócenia swojego syna przeciwko jego żonie:

W Strzemówce chłop młody ożenił się. Matka jego, a dla synowej złośliwa świekrucha, chciała, żeby syn obił żonę, ale ten żonę kochając i winy nie widząc, matki nie posłuchał i nasunąwszy czapkę, uszedł z chaty przed swarą. Matka obrażona nieposłuszeństwem syna, zapaliła świecę woskową przed obrazem w kątku, zawiesiwszy ogniem w dół i jęła wyklinać syna. Nieszczęśliwy dostał pomięszania zmysłów bez ratunku (Podbereski 1880, s. 63).

Nierzadko słowa przekleństwa padają z ust rodziców, którzy w przypływie złości, bez rzeczywistej chęci sprowadzenia nieszczęścia, nieopatrznie złorzeczą, a tym samym uruchamiają magiczne zależności w świecie, ściągając zgubę na własne potomstwo:

Miała matka trzech synów i jednę córeczkę. Poszła z córeczką do wody prać, i zahaczyła wziąść jedny koszuli z domu. I tyj córeczce kazała bieżyć po tę koszulę. Córka poszła po onę koszulę, a óni bracia ij się psocą przed sienią. Tak matka którna to widziała, zaklęna ich, żeby tak polecieli jak to ptastwo leci; żeby óni razem z nieni polecieli. Tak téż pan Jezus dał, że óni polecieli z niemy (ptakami), i nie widzieli ich już bez sidem lat ani ojciec, ani matka, ani siostra (T 451 → „Siedem kruków”); Kolberg 1962 (1867), s. 123);
Jedni rodzice mieli trzy córki i jednego syna. Pewnego razu, gdy matka bawiła te trzy córki na błoniu, rozgniewała się o coś na nie i zaklęła: »Żeby was djabli wzięli!« (…) Więc porwał djabeł te trzy córki (T 312A; Ciszewski 1894, s. 157).

Nie zawsze wypowiedzenie słów klątwy jest poprzedzone karygodnym uczynkiem przeklinanego. Bywa, że złorzeczenie pada z ust osoby niechętnej bohaterowi, którego w wyniku wypełnienia się magicznych słów niezasłużenie spotyka nieszczęście, jak w wariancie T 451 traktującym o → macosze okrutnie obchodzącej się ze swoimi pasierbami:

Pewien ojciec miał dwoje dzieci, a że mu żona umarła, więc ojciec ożenił się po raz drugi – i otrzymały dzieci macochę, która ich biła i na każdym kroku przeklinała. Raz macocha rozgniewała się, uderzyła chłopca kułakiem i zaklęła w niedobrą godzinę: „A bodajeś poleciał z czarnymi krukami”. W tej chwili chłopiec przemienił się w kruka i wyleciał oknem prosto pomiędzy kruki (T 451; Siemieński 1903, s. 79).

Niekiedy bezzasadne sięganie po przekleństwo przynosi zgubę przeklinającemu. Taką sytuację ilustruje wariant legendowego wątku T 760A „Ziemia wyrzuca zwłoki grzesznika” traktującego o gospodyni, która rzuciła klątwę na → parobka w zemście za zabicie kury, mimo że → mężczyzna zrobił to niechcący. Po latach kobieta zmarła, a jej odejściu towarzyszyły dziwne wydarzenia. Zaraz po jej zgonie zleciały się kruki i wrony, w dniu pogrzebu natomiast rozpętała się straszna burza, która przepędziła z cmentarza żałobników. Następnego dnia odkryto, że ciało zniknęło. Mniemano, że zwłoki zabrała → woda bądź że porwały je → diabły (T 760A; Siewiński 1906, s. 254–255). Podobny motyw występuje w wariancie wątku T 773 „Przekleństwo odwrócone”. Mowa w nim o przeklinającej własne dzieci matce, której znający „złą porę” krawiec radzi, kiedy powinna wypowiedzieć słowa klątwy. Moc złorzeczenia dosięgnęła jednak samego mężczyznę i wnet wyzionął ducha (T 773; Federowski 1903, s. 277).

Pokrewny motywowi klątwy, zwłaszcza tej fromułowanej pod wpływem impulsu, jest motyw nieopatrznego wypowiadania → życzeń. Ich spełnienie się ściąga negatywne skutki na osobę je wypowiadającą, jak w wariancie wątku T 307 → „Królewna strzyga”, wedle którego za narodzinami odmiennego dziecka stało słowo o mocy sprawczej:

Jeden król nié miáł nigdy dzieci, a bardzo ich lubiáł. I mówiuł sobie:
– Żebym choć jakiego dziwáka miáł.
I miáł ráz dziwáka, jak sobie życzuł, tak miáł (T 307; Saloni 1903, s. 364).

W innej realizacji T 307 za przyczynę kalectwa uznaje się lekkomyślnie wypowiedziane życzenie, tym razem jednak przekonanie o sprawczej mocy słowa splata się z refleksją chrześcijańską: narodziny niepełnosprawnego dziecka stanowią karę zesłaną przez Boga na niepokornego ojca, grzeszącego niecierpliwością i powątpiewaniem w zamysł Stwórcy. Bohater przekazu, którego żona zaszła w ciążę dopiero w latach starości, nie może się doczekać rozwiązania w i przekonaniu, że okres brzemienności trwa wyjątkowo długo, oraz
w nadziei na przyspieszenie biegu wydarzeń, nierozważnie wyraża życzenie, by urodził mu się choćby i „cudak”:

Ale nié móg sic doczekać, żeby żona porodziła i jak mu sie tak długo wydawało, że żona chodzi bardzo długo brzemienna, tak ráz ze złościo i z niecierpliwości wyrzek tak przeciw woli boski, żeby mu Bóg i jakiego cudaka dał, żeby tylko było, niech bedzie jakiebądź. No i jak po tem zniecierpliwieniu dał mu Bóg za jakiś cas, że żona jego porodziła, ale nie wiadomo co: bo to było jakisi cudak, bo nié miało ani gęby, ani nosa, wogóle żádnego otworu, ani ócz, ani uszów, tylko ręce i nogi i głowa całkiem gładká była (T 307; Saloni 1908, s. 269).

W świetle niektórych wątków → bajki magicznej klątwę można zdjąć po spełnieniu określonych warunków. Dotyczy to tych przypadków, gdy w wyniku przekleństwa bohater zostaje zamieniony w zwierzę, np. w realizacjach T 451. W jednej z nich mowa o zaklętym w kruka chłopcu, któremu ludzką postać mogło zwrócić jedynie wieloletnie → milczenie jego → siostry:

Brat jednak smutnie głową pokiwał i mówi, że nie może wrócić i zostanie krukiem aż do śmierci, lecz potem dodał: „Lecz ty jeżeli zechcesz, możesz mnie z tej niewoli wykupić, ale tylko tym sposobem, gdybyś chciała być 7 lat, 7 miesięcy, 7 dni i 7 godzin niemą”. Siostra chętnie na to się zgodziła (T 451; Siewieński 1903, s. 81).

Motyw klątwy pojawia się także w podaniach lokalnych, w których spełnionym przekleństwem tłumaczy się genezę charakterystyczych dla topografii danego terenu punktów, przeważnie głazów i akwenów:

W dawnych czasach pewien polski szlachcic ze swoim woźnicą jechał wozem zaprzężonym w czwórkę koni. Właśnie była wielka burza. Czymś rozgniewany, może samą burzą, szlachcic wyraził życzenie, by woźnica zamienił się w kamień. Natychmiast wóz zapadł się w ziemi, a w tym samym niejscu pojawił się olbrzymi kamień. Przy samym kamieniu rosną cztery czereśnie, które przez ludzi uznawane są za konie (brak w PBL; Łysiak 1997, s. 85);
Na dnie jeziora w Gąsawie, obok innych budynków znajduje się kościół. Jak się tu opowiada zapadł się w XIV wieku. Na kościół napadła wówczas banda rozbójników, która plądrowała także położone w pobliżu domostwa, wtedy rozstąpiła się ziemia i razem z budynkami banda rozbójników się zapadła. Na tym miejscu powstało wówczas jezioro. Gdy teraz podczas pięknej pogody kąpie się ktoś w jeziorze, usłyszeć może dzwonienie dzwonów i krzyki przerażonych rozbójników (T 7070; Łysiak 1997, s. 98 brak w PBL).

W świetle licznych przekazów podobny kierunek działania klątwy wiąże się z karą wymierzaną osobom swoją postawą w rozmaity sposób obrażającym Boga. Kara ta miewa wymiar jednostkowy, jak w podaniu o kcyńskim kupcu, który słysząc śpiew żałobników, nieopatrznie powiedział, że wolałby umrzeć „[…] niż słuchać tych lwich ryków”, w konsekwencji czego po swojej śmierci musiał ukazywać się w postaci lwa (brak w PBL; Łysiak 1997, s. 68). Bywa, że kara spotyka grupę ludzi – bezbożnych hulaków z → karczmy (np. brak w PBL; Łysiak 1997, s. 82), niemoralnie prowadzących się mnichów (np. brak w PBL; Łysiak 1997, s. 94) bądź wszystkich mieszkańców przeklętej miejscowości (np. brak w PBL; Łysiak 1997, s. 99), którzy giną w wyniku zapadnięcia się bądź zatopienia budynku lub miasta (podania pokrewne T 7070 „Zatopione dzwony” i T 7071 „Karczma zapadła”; → Zapadłe karczmy):

Przed laty buł tam gościniec (karczma), a buła wielko burza, a ksiądz jechoł z Panem Jezusem do chorygo. W tym gościńcu buła muzyka i tańcowali, a ksiądz buł zły na nich. A downi to przecie taki ksiądz wszystko móg zrobić; to łon też jak jechoł nazod zaklón tyn gościnec i zamynił sie w kamiń. Jak sie dziś tok dobrze przypatrzy, to jeszcze widać rynce, bogi, głowy i wszystko; jyno to już jes wszystko zarośnijnte (T 7071; Łysiak 1997, s. 82; brak w PBL);
[…] W końcu doprowadzony do gniewu bezsilnością swych starań przeklął pobożny opat zepsutych mnichów: „Oby ten klasztor zgorzał, obyście nogi połamali, żeby ziemia zapadła się pod wami”. I zdarzyło się, ż gdy pewnego dnia zakonnicy bawili się w Tarnowie, nie powróciwszy nawet do klasztoru na przepisane modlitwy, zapadły się budynki klasztorne. Dopiero wtedy na widok pożaru popędzili mnisi do klasztoru ratowac dobytek. Część już była przy ogniu, część zaś była jeszcze na moście, gdy ten załamał się pod biegnącymi , którzy z połamanymi nogami i rękoma runęli do wody i potopili się. W chwilę później zadrżała ziemia pod stopami zakonnikówi klasztor wraz z nimi i nieszczęsnym opatem zapadł się pod ziemię (T 7070  "Karczma zapadła"; Łysiak 1997, s. 94; por. s. 99; brak w PBL).

Motyw klątwy jest obecny także w → bajkach ajtiologicznych. Ludowe aitia własności pewnych zwierząt lub roślin wiążą z działaniem słowa magicznego, jak np. w realizacjach wątków T 2522 „Kukułka” i T 2651 „Osika i leszczyna”, w których pochodzenie kukułki oraz trzęsienie się osiki stanowią konsekwencje wypełnienia się treści złorzeczenia:

Córka bogatych. rodziców uczyniła ślub, że nigdy za mąż nie wyjdzie. Aż tu naraz zajechał jakiś dostojny, możny pan przed dwór, prosząc o rękę panny. Rodzice zachwyeeni urodą młodzieńca skłonili się do jego prośby. Córka atoli pomna swego ślubu opierała się temu stanowczo; gdy jednak rodzice ciągle nalegali na nią, odkryła im swe postanowienie, oświadczając uroczyście, że nie tylko za tego, ale i za żadnego nie pójdzie. Bezsilna w swym gniewie matka rzuciła przekleństwo na córkę. W tej chwili wyleciała córka z izby w postaci ptaka, a usiadłszy na drzewie, poczęła się śmiać przeraźliwie.

Odtąd przylatywała codziennie do okna, by powiedzieć na „dzień dobry” ojcu, matce: ku-ku, ku-ku; stąd jej nazwa kukułka” (T 2522; Gawełek 1910, s. 72);

Matka Boska, uchodząc z Panem Jezusem do Egiptu, chroniła się podczas deszczu pod drzewa. Wszystkie przyjmowały Matkę Boską pod swoje liście z wielką radością […].

Znalazło się przecież jedno drzewo, które odmówiło przytułku Matce Boskiej z Synaczkiem. Otrzęsło się gałęziami i wręcz Jej to oświadczyło. Rozgniewał się Pan Jezus na niegościnne drzewo i zawołał: „Bodajeś się trzęsło całe życie”. Tak się też stało. Drzewem owem była osika; jej liście też drżą dotychczas bez ustanku (T 2651; Świętek 1902, s. 253).

Popularny folklorystyczny motyw klątwy wyrastał z ludowej wiary w sprawczą moc słowa utrzymującej się wśród mieszkańców wsi jeszcze w XX wieku, o czym świadczą wyniki etnograficznych badań terenowych (Engelking 2000). Obecnie obserwować można interesujące zjawisko przeniesienia się złorzeczeń do rzeczywistości wirtualnej. W Internecie funkcjonują strony (zob. Netografia), za pośrednictwem których można – czasem po uiszczeniu opłaty – rzucić klątwę na znienawidzoną osobę. I choć podobne inicjatywy mają raczej charakter humorystyczny, dowodzą wciąż żywego zainteresowania słowem magicznym.

Bibliografia

Źródła: Ciszewski S., Krakowiacy. Monografia etnograficzna, 1894; Federowski M., Lud białoruski na Rusi Litewskiej, t. 3, 1903; Gawełek F., Przesądy, zabobony, środki lecznicze i wiara ludu w Radłowie w powiecie brzeskim, MAAE 1910, t. 11; Kolberg O., DW, t. 3, cz. 1, 1962 (1867); Kolberg O., Tarnów-Rzeszów. Materiały etnograficzne, oprac. S. Udziela, MAAE 1910, t. 11; Kozłowski K., Lud. Pieśni, podania, baśnie, zwyczaje i przesądy ludu z Mazowsza Czerskiego wraz z tańcami i melodiami, 1869; Łysiak W., Diabeł Wenecki. Podania i bajki w Pałuk, 1997; Podbereski A., Materiały do demonologii ludu ukraińskiego. Z opowiadań ludowych w powiecie czehryńskim, ZWAK 1880, t. 4; Saloni A., Lud łańcucki. Materiały etnograficzne, MAAE 1903, t. 6; Saloni A., Lud rzeszowski. Materiały etnograficzne, MAAE 1908, t. 10; Siewiński A., Bajki, legendy i opowiadania ludowe, zebrane w pow. sokalskim, „Lud” 1903, t. 9; Siewiński A., Opowiadania ludu w powiecie sokalskim i buczackim, „Lud” 1906, t. 12; Świętek J., Z nad Wisłoka, rysy etnograficzne ze wsi Białobrzegi w pow. łańcuckim, „Lud” 1902, t. 8; Świętek J., Zwyczaje i pojęcia prawne ludu nadrabskiego, MAAE 1896, t. 1.

Opracowania: Bystroń J., Przeżytki wiary w magiczną moc słowa, [w:] Tematy, które mi odradzano, wyb., oprac. Stomma L., 1980; Engelking A., Klątwa. Rzecz o ludowej magii słowa, 2000; Engelking A., Rozważania o magicznej mocy słowa, „Regiony” 1987, nr 1; Engelking A., Rytuały słowne w kulturze ludowej. Próba klasyfikacji, [w:] Język a kultura, t. 4, red. Bartmiński J., Grzegorczykowa R., 1991; Malinowski B., Problem znaczenia w językach pierwotnych, [w:] Paluch A., Malinowski, 1980; Wachcińska [Zadurska] O., Polskie zamówienie ludowe. Tekst i kontekst, 2013; Wężowicz-Ziółkowska D., Miłość ludowa. Wzory miłości wieśniaczej w polskiej pieśni ludowej XVIII–XX wieku, 1991.

Netografia

http://www.klatwa-voodoo.pl [dostęp: 20.12.2017r.]; http://przeklina.jcie.pl [dostęp: 20.12.2017r.].

Olga Zadurska